Ach rąbanka
Pewnej jesieni na spacerku,
Miałem ochotę na rąbankę,
Na szczęście w parku na ławeczce
Spostrzegłem miłą koleżankę…
Piękność z niej była niebywała,
Oczy w niej wielkie jak u sarny,
Apetyt wzrósł mój na konsumpcję
Wszak kiedym głodny los mój marny,
Przysiadłem zaraz do dziewczyny,
Uśmiech jak zorza na mej twarzy,
Już cedzę słowa o rozpuście…
Wszak uczta w dwoje mi się marzy,
A może byśmy tak dziewczyno
Wpadli do ciebie na rąbankę?
Rąbanka super jest o zmierzchu,
Wspaniała także jest porankiem,
Gdy ptaszek ćwierka trelem raźnie,
Zaraz o świcie w blasku słońca,
Chwytamy razem rytm natury,
Pląsamy w cyklu lat bez końca,
W obiad pieszczotą jest niemalże,
Każdy mężczyzna chce próbować,
Właściwie w każdej chwili doby,
Jesteśmy chętni konsumować…
Jednakoż w domu jak w hotelu
Rąbanka pyszna jest w kapuście,
Gdy pachnie słodko na talerzu
Nie myślę wcale o rozpuście…
Bogdan A. Chmielewski
Warszawa dn. 14.11.2014